Karnawałowy Bal Bezalkoholowy 2014

Bal2014Siedemnasty Bal Karnawałowy Bezalkoholowy, zorganizowany przez Krucjatę Wyzwolenia Człowieka i Domowy Kościół, już za nami. Dla części z nas bal był kolejną tego typu imprezą, lecz byli też tacy, którzy uczestniczyli w nim po raz pierwszy.

 

 

„Mój pierwszy bal,
te walczyki leciutkie jak świerszcze,
pierwszy bal,
czyjeś oczy wesołe, na szczęście.
Bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą,
i walczyki co jeszcze się śnią…
Mój pierwszy bal, sentymentalny bal,
troszeczkę żal,
mój pierwszy, jedyny bal.”

Nasz siedemnasty bal….

Siedemnasty Bal Karnawałowy Bezalkoholowy, zorganizowany przez Krucjatę Wyzwolenia Człowieka i Domowy Kościół, już za nami. Dla części z nas bal był kolejną tego typu imprezą, lecz byli też tacy, którzy uczestniczyli w nim po raz pierwszy.

Zaczęliśmy się gromadzić w restauracji Piaskowa (dawny Manhattan) przed godziną 19 dnia 8 lutego 2014 roku. Kolejno losowaliśmy kotyliony w jednym z trzech kolorów (złotym, srebrnym i niebieskim). Ponieważ zdecydowaną większość stanowiły pary małżeńskie, to im przyznawano kotyliony z tymi samymi numerami oznaczającymi znane i mniej znane małżeństwa z Biblii. Tak więc na sali znalazły się pary ze Starego i Nowego Testamentu oraz postaci świętych i błogosławionych. Pojawili się m.in. Adam i Ewa, Mojżesz i Sefora, Zachariasz i Elżbieta. Były też pary znane tylko biblistom i teologom, jak Debora i Lappidot, Filolog i Julia czy bł. Dorota z Mątowów i Adalbert. Osoby, które przybyły same, otrzymały kotyliony ze swoimi świętymi patronami.

„troszeczkę żal …”

Bal rozpoczął się dopiero o g. 19.30, ponieważ czekaliśmy na kapłanów, którzy obiecali przybyć. W końcu Krystyna i Andrzej Konkolowie (KWC) tradycyjnie otworzyli bal, wygłaszając krótką mowę. Przypomnieli słowa św. Pawła z Listu do Koryntian („Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie”), które towarzyszą nam co roku i nie utraciły nic ze swej aktualności. Krysia i Andrzej zainicjowali także modlitwę przed posiłkiem. Po bardzo tradycyjnym obiedzie, odtańczyliśmy poloneza w trzech grupach. Kierowani przez prowadzącego zabawę Andrzeja Łakockiego, modelowo wykonaliśmy skomplikowane figury, tunele i przejścia. Byliśmy sobą zachwyceni.

„te walczyki leciutkie jak świerszcze „

Walczyków wiele nie było podczas tego wieczoru. Ale była okazja do zaprezentowania klasycznego walca wiedeńskiego, było tango, była polka… Bawiliśmy się przy muzyce mechanicznej, królowały utwory z list przebojów z ostatnich i wcześniejszych dekad. Był twist, rock i … disco polo. Na sali znajdowało się 90 osób. Trzeba więc było zaspokoić różne gusty i upodobania. Różny był też wiek uczestników, kondycja fizyczna i umiejętności taneczne. Szczególnie widoczne było to przy lekcji zumby, którą prowadziła wykwalifikowana instruktorka po Akademii Wychowania Fizycznego, Ola Konkol. Wspomagała ją dzielnie siostra Ania. Dziewczyny tańczyły tak lekko, a zarazem tak ekspresywnie i z wdziękiem, że wszystkim nam się wydawało, że doskonale powtarzamy kroki i figury. Co chwilę słyszeliśmy: „W lewo, w prawo, obrót. Dobrze!”. Szczególnie przekonujące było owe: „Dobrze!” Chwilę prawdy przeżyjemy podczas oglądania filmu z balu. Jeden z uczestników, pan Czesław, filmował przecież dokonania i udostępni nam płytę. Nasze wyczyny uwiecznione są także przez Gosię Konkol na zdjęciach. Zobaczymy więc siebie jako tancerzy klasy D?, C?, być może i profesjonalistów klasy A…

Wśród uczestników byli dwudziestolatkowie i …. osoby znacznie starsze. Na sali bawiło się 36 osób z lęborskiego Domowego Kościoła oraz jedna para z animatorska z Sierakowic. Resztę gości stanowili sympatycy balu, zobligowani do przyjścia więzami krwi lub przyjaźni. Byli też tacy, którzy zgłosili się po przeczytaniu ogłoszenia w Internecie lub gablocie parafialnej. Dwa małżeństwa obchodziły na sali swoją rocznicę ślubu.

O godzinie dziewiątej tradycyjnie odmówiliśmy Apel Jasnogórski. Modlitwę poprowadził ksiądz Krzysztof Wilkowski, wikary z Nowej Wsi Lęborskiej, opiekun kręgu V, który przybył chwilę wcześniej. Jesteśmy mu wdzięczni, że po dniu pracy (spotkanie z dziecięcym kółkiem różańcowym, egzaminowanie młodzieży przed bierzmowaniem, wieczorna msza św.) znalazł dla nas czas. Ksiądz Krzysztof wylosował kotylion z imieniem proroka Eliasza. Nie był więc na zabawie długo, bo jak Eliasz – prorok słowa, musiał przygotować niedzielne kazanie.

„Bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą ……, sentymentalny bal”.

Bal był chwilami także sentymentalny. Podczas przerw mieliśmy możliwość oglądać, uwiecznione na zdjęciach i filmie, wcześniejsze bale. Dobrze, że nie zachowała się cała dokumentacja, bo komentujący zdjęcia Andrzej przykułby nas do stołu na wieczność. A tak rozczulił się nad zdjęciami z balu w Arkadzie, zaszlochał przy ujęciach z „Budowlanki” („Pamiętacie, jak Zbyszek gotował bigos?”), skomentował wygląd uczestników („W jakich latach ty miałeś wąsy?”). Stopniowo, przy kolejnych latach, ton relacji zmieniał się z lirycznego na wesoły. W trakcie przerw bal chwilami nabierał charakteru biesiady. Nie śpiewaliśmy jednak najpopularniejszych piosenek o rybkach, które śpią w jeziorze, ale o rybach, które płyną pod prąd, bo przecież nasz bezalkoholowy bal jest takim działaniem pod prąd współczesnych trendów.

„ze spacerów na wietrze/ coraz mniej dziś pamiętam, coraz rzadziej się śmieję… „

Na balu śmialiśmy się gromko w czasie niespodziewanego konkursu. Krysia i Andrzej losowali numery gości. Wyłonieni w ten sposób uczestnicy odbierali nagrody, związane z losami postaci biblijnych lub świętych i błogosławionych, np. rękawiczki przydatne w pracy dla żony św. Izydora Oracza.

„Czyjeś oczy wesołe, na szczęście ….”

Byliśmy radośni i weseli. Kolejny raz bawiliśmy się bez alkoholu. Trudno było nam zakończyć zabawę, zwłaszcza, że pod koniec nabraliśmy animuszu i werwy przy tańcu belgijskim. Organizatorzy w zdecydowany sposób przynaglili prowadzącego do zakończenia. Pożegnaliśmy się bardzo oryginalnie, tańcząc pożegnalny układ do „Dezyderaty” śpiewanej w wykonaniu Piwnicy pod Baranami. Opuszczaliśmy salę po godzinie 3 nad ranem. W uszach jak motto brzmiały nam słowa ostatniego utworu: „Przechodź spokojnie przez hałas i pośpiech, (…) a więc żyj w zgodzie z Bogiem.”

Mamy nadzieję, że spotkamy się za rok, bo

„Jeszcze tyle jesieni nas odmieni, zamieni,/ przejdą style i mody i zabraknie urody…/ Coraz więcej jest cienia, blakną stare wspomnienia,/ tylko jedno się wcale nie zmienia:/ Ten (…) bal”

Couldn’t resolve host 'picasaweb.google.com’